Potrzebujesz darmowej porady lub wsparcia innych Opiekunek ? Nie zwlekaj - do?acz do nas !!!
Chciałabym się dowiedzieć czy któraś z was zostawiła dziecko w Polsce? Ja mam syna 13 letniego, którym podczas mojej nieobecności opiekuje się eks-mąż...
Strony: 1
Chciałabym się dowiedzieć czy któraś z was zostawiła dziecko w Polsce? Ja mam syna 13 letniego, którym podczas mojej nieobecności opiekuje się eks-mąż. Czy wasze dzieci są już starsze, czy ktoś ma młodsze dzieci, które zostały w kraju? Jak rozwiązałyście sprawę opieki? Jak wygląda wasza relacja z dziećmi, czy żałujecie wyjazdu, czy radzicie jednak szukać pracy w Polsce za parę groszy, czy decyzja o wyjeździe była słuszna? Ja dopiero od niedawna pracuję jako opiekunka i mam wiele wątpliwości, wciąż biję się z myślami, wracać, nie wracać. Wrócić i poczekać parę lat, aż syn dorośnie i wtedy pojechać czy częsciej bywać w domu? Jakie są wasze doświadczenia?
Offline
ja mam syna w tym samym wieku i jezdzę do pracy od prawie zawsze a syn widzi mnie kilka miesięcy w roku i jakos nie widze innego wyjścia z tej sytuacji .za duzo rzeczy jest do zrobienia za duzo dziur do zapchania i wszystko byłoby dobrze gdybym mogła w końcu mieć gdzie mieszkac po raz trzeci zaczynam organizowac nasze zycie i ostatni do tego czasu miałabym juz dawno dom gotowy i ustawione zycie gdybym ne trafiła na tę rodzine która trafiłam [chodzi o rodzine mojego eks].mój syn został pod opieka mojej mamy i siostry bo mój eks jedynie w gebie mocny .ostatnio mój syn znalazł artykuł opisujący pasożyta nauczył sie prawie na pamięc wypisz wymaluj rodzinka mojego eks i on sam w swojej osobie.wiesz jesli masz gdzie mieszkać wystarcza Ci na życie z tej pracy która masz w Polsce to myslę że nie ma za bardzo sie zastanawiać tylko wracać od czasu do czasu gdzieś pojechac na jakis krótki wyjazd .ktos kto jest postawiony pod ścianą nie ma wyboru tu juz nie chodzi o codziennie życie ale o całe .o pracy na miejscu nie mam co myslec jak wracam do mojego miasta to wyglada jak wymarłe wszystkie fabryki ,rafineria wszystko upadło nie ma po prostu nic .praktycznie z każdej rodziny ktos musi wyjeżdzać do pracy u nas to juz jest norma.inaczej zaliczasz wegetację z dnia na dzien.
Offline
Jeżeli dziecko zostało z odpowiedzialną osobą to w systemie 2/2 dasz radę. Wybór zawsze jest trudny. Żadne zarobki nie zrekompensują rozłąki z bliskimi. Mam skromne doświadczenie w opiece. Wyjechałam podczas wakacji, aby dzieci nie zaniedbały nauki. Dzwoniłam każdego dnia.W dniu powrotu czekał na mnie obiad, pyszne ciasto upieczone przez moją licealistkę. Wspomnę też, że cały dom lśnił. Pojechałam do pracy a rodzinka też nie próżnowała. Byliśmy z siebie nawzajem dumni, że daliśmy radę. Za rok znowu planujemy mój wyjazd.
Każdy ma inną sytuację. Małych dzieci nie zostawiłabym, te nastoletnie wchodzą w trudny okres. Muszą mieć wsparcie rodzica.
Offline
Yagga jeśil nie masz wyjscia i musisz pracowac za granicą to moze szukaj do skutku takiego miejsca gdzie po pierwsze jest stale łącze internetowe i codzennie mozesz sie widziec z synem na skype i po drugie praca na krotkie okresy. Dzieci sa ważne. Byc z nimi na codzien bezcenne ale zyc z czegos trzeba. Pomysl jak zrobic to najmniejszym kosztem. Czy eks to najlepsze wyjscie? Moze to i dobre dla syna. W koncu jako chlopak jest pod opieka ojca.Jesli ojciec jest odpowiedzialny to o.k.
Offline
Dziękuję - tak, eks jest odpowiedzialny, troche malkontent i mało pozytwyny, narzeka i jęczy, ale daje radę. Problem polega na tym, ze oznajmił, ze dopóki go nie spłacę, to się nie wyprowadzi i tak mieszka u mnie. Znaczy w naszym domu, kiedy przyjeżdżam na wolne to jakby nic się nie zmieniło, wpadam w ciąg sprzatania i gotowania, szału mozna dostac. Ale synem sie zajmuje dobrze, jest troskliwy, odpowiedzialny. Póki nie spłacę mojej częsci nie mam co marzyć żeby się wyniósł, po prostu nie mogę się go pozbyć z domu. Czasem myslę, że wyjazd to dla mnie jest ucieczka, bo nie wiem jak rozwiązać tą sytuację. W Polsce nie mam pracy, więc nie mam gdzie wracac, zresztą nawet jesliby znalazłą jakąs to nadal eks będzie mi mieszkał na karku i do końca życia tak chyba będziemy siedzieć razem. Musiałabym sprzedać dom, a tego najbardziej mój eks by chciał, ostatnio nawet zaproponował, że może to on mnie spłaci i zostanie sobie w domku, bo do bloku nie bardzo mu się podoba przenosić.
Offline
Yagga66 napisał:
Dziękuję - tak, eks jest odpowiedzialny, troche malkontent i mało pozytwyny, narzeka i jęczy, ale daje radę. Problem polega na tym, ze oznajmił, ze dopóki go nie spłacę, to się nie wyprowadzi i tak mieszka u mnie. Znaczy w naszym domu, kiedy przyjeżdżam na wolne to jakby nic się nie zmieniło, wpadam w ciąg sprzatania i gotowania, szału mozna dostac. Ale synem sie zajmuje dobrze, jest troskliwy, odpowiedzialny. Póki nie spłacę mojej częsci nie mam co marzyć żeby się wyniósł, po prostu nie mogę się go pozbyć z domu. Czasem myslę, że wyjazd to dla mnie jest ucieczka, bo nie wiem jak rozwiązać tą sytuację. W Polsce nie mam pracy, więc nie mam gdzie wracac, zresztą nawet jesliby znalazłą jakąs to nadal eks będzie mi mieszkał na karku i do końca życia tak chyba będziemy siedzieć razem. Musiałabym sprzedać dom, a tego najbardziej mój eks by chciał, ostatnio nawet zaproponował, że może to on mnie spłaci i zostanie sobie w domku, bo do bloku nie bardzo mu się podoba przenosić.
Sytuacja twoja nie jest do pozazdroszczenia. Ja patrze na to z boku, bez emocji więc wydawało by się , że
według starej zasady powinnam zauważyć więcej. Zastanówmy się razem jak wyjść z tak zagmatwanej sytuacji i co jest dla Ciebie najważniejsze.
1. kontakt z synem
2. pozbycie się ex-małżonka ze wspólnego domu
3.spłata byłego
A teraz co jest osiągalne ? Co jest ważne a co mniej i jak ja to widzę?
Aby spłacić byłego musiałabyś pracować długo ( raczej parę lat -w końcu chodzi o spłatę domu a nie "mieszkania-kawalerki") i to raczej z małymi, krótkimi zjazdami. Rezultatem takiego systemu pracy będzie nie tylko spłata ex-małżonka ale również ryzyko utraty kontaktu z własnym synem, który właśnie znajduje się w takim wieku, że choć jest zapewne bardzo samodzielny to potrzebuje rodziców. Ten z rodziców, który z nim będzie przebywał więcej podczas dłuższych pobytów wypracuje sobie lepsze relacje z dzieckiem - fundamenty na których oprą się też nie tylko przyszłe relacje ale też które ukształtują wasze dziecko. Ponieważ Ty będziesz pracować za granicą zbierając kasę na spłatę byłego męża to w tym czasie twój były mąż będzie z dzieckiem a więc to on będzie miał wpływ na wasze dziecko i to właśnie twój syn , kiedy dorośnie i będzie wracał wspomnieniami do tych swoich lat młodzieńczych zawsze będzie widział obecność swego ojca i Twój brak. I nijak nie będziesz w stanie wytłumaczyć mu , że Ciebie nie było przy nim właśnie dla jego dobra ( Ono najprawdopodobniej będzie myślało , że Ciebie nie był dlatego,że postawiłaś na pierwszym miejscu chęć zatrzymania domu a nie chęć zapewnienia mu dachu nad głową). Więc może należałoby sprzedać ten dom i zacząć nowe życie w nowym miejscu. A gdyby nawet były cię spłacił, to tez prawdopodobnie mogłabyś kupić jakieś małe mieszkanko aby zacząć na nowo żyć bez byłego. Czy naprawdę widzisz potrzebę pozostania w jednym domu z byłym małżonkiem, trwanie w impasie latami? Czy wartość domu jest w stanie przyćmić relacje z własnym synem? Takie wspólne bytowanie po rozwodzie bywa toksyczne i choć tego nie chcemy najczęściej odczuwają negatywny tego skutek nasze dzieci.
Zastanów się z czego jesteś gotowa zrezygnować i co jest dla Ciebie piorytetem. Wiem, że ciężko jest zamieszkać w małej kawalerce gdy się mieszkało wcześniej w dużym własnym domu ale nowy , własny kącik będzie tylko Twój i twego syna. I choć zapewne nie ominą Cię trudności życia codziennego to obecność Twojego syna u twego boku zapewne będzie dawać Ci więcej radości niż mieszkanie po rozwodzie w pięknym , dużym domu ale wspólnie z ex-małżonkiem. Utrzymanie takiego niewielkiego mieszkanka tez będzie tańsze a więc co za tym idzie będziesz mogła sobie pozwolić na regularne, wcale nie tak krótkie przerwy pracy jako opiekunka w Niemczech. Będziesz czynnie uczestniczyć w procesie dorastania Twego dziecka a to są najpiękniejsze, niezapomniane chwile choć zapewne nie najłatwiejsze w życiu kobiety-matki.
Nie chciałabym Ci doradzać i napisanie tego postu nie było takim zamiarem. Wybór przecież należy do Ciebie.
życzę rozsądku i odwagi w podejmowaniu życiowych decyzji
pozdrawiam
Offline
krystyna5 napisał:
ja mam syna w tym samym wieku i jezdzę do pracy od prawie zawsze a syn widzi mnie kilka miesięcy w roku i jakos nie widze innego wyjścia z tej sytuacji .za duzo rzeczy jest do zrobienia za duzo dziur do zapchania i wszystko byłoby dobrze gdybym mogła w końcu mieć gdzie mieszkac po raz trzeci zaczynam organizowac nasze zycie i ostatni do tego czasu miałabym juz dawno dom gotowy i ustawione zycie gdybym ne trafiła na tę rodzine która trafiłam [chodzi o rodzine mojego eks].mój syn został pod opieka mojej mamy i siostry bo mój eks jedynie w gebie mocny .ostatnio mój syn znalazł artykuł opisujący pasożyta nauczył sie prawie na pamięc wypisz wymaluj rodzinka mojego eks i on sam w swojej osobie.wiesz jesli masz gdzie mieszkać wystarcza Ci na życie z tej pracy która masz w Polsce to myslę że nie ma za bardzo sie zastanawiać tylko wracać od czasu do czasu gdzieś pojechac na jakis krótki wyjazd .ktos kto jest postawiony pod ścianą nie ma wyboru tu juz nie chodzi o codziennie życie ale o całe .o pracy na miejscu nie mam co myslec jak wracam do mojego miasta to wyglada jak wymarłe wszystkie fabryki ,rafineria wszystko upadło nie ma po prostu nic .praktycznie z każdej rodziny ktos musi wyjeżdzać do pracy u nas to juz jest norma.inaczej zaliczasz wegetację z dnia na dzien.
Witam, chciałam się również przyłączyć do dyskusji, ponieważ sama od jakiegoś czasu wyjeżdżam zostawiając dwójkę dzieci (córka 12, synek 8). Zostają z tatą i dziadkami, ale o ile dwa poprzednie wyjazdy nie zrobiły na mnie wrażenia (nie ukrywam, że chciałam się wyrwać i podszkolić język), tak trzeci (wyjeżdżam dziś o 16) robi pustoszenie w myślach i sumieniu. Niestety, dopóki sytuacja w kraju się nie poprawi, a raczaj nie ma co liczyc w najbliższej przyszłości, to taki los czeka wiele osób i tak naprawdę nie ma znaczenia, czy są to osoby wykształcone czy w kwiecie wieku czy młode. Życzę Ci powodzenia i wszystkim mamom, które są w takiej sytuacji, pozdrawiam
Offline
Dzięki, dobrze posłuchać kgoś, kto patrzy z boku, masz wiele racji w tym co piszesz, kontakt z synem jest dla mnie najważniejszy. Ja pracuję w Anglii, tutaj zarobki w opiece są 2 i pół raza wyższe niż w Niemczech, ponadto ja nie spłacam połowy domu ale część, sam wkład męża, to jest kilkadziesiąt tysięcy. Nie chcę sprzedawać domu, żeby spłacić coś, co mogłabym zarobić w Anglii w rok czasu. Planuje też poszukac tutaj stałej pracy, dom w Polsce wynając, zabrać syna do UK. Drugi plan to częstsze przyjazdy do Polski. Myślę, że uda mi się powoli wypracować to co lepsze, bo wciąz myślę o synu.
Jak to w życiu, tutaj nie ma lepszych czy gorszych decyzji, wybór jest na zasadzie mniejszego zła.
Wrócę do Polski, będę z synem, będziemy miec kontakt, ale on dorośnie, odejdzie na swoje, a co ja mu dam? Czy dam radę mu pomóc aby mógl studiowac, czy dam radę kupić mu mieszkanie, samochód?
Pozostaje jeszcze znalezienia pracy w Polsce, kwestia emerytury albo odłożenia na nią, a co jesli zdrowie mi nawali i nie dam rady pracować do wieku emerytalnego w Polsce?
Czy wtedy mój kraj mi pomoże? Jaką rentę, emeryturę dostanę? Zostanę na starośc w owej kawalerce i będę chodzic pod mój stary dom, po babci, po rodzicach i tak samo będę nieszczęsliwa.
Nie chcę, żeby moje skłądki, podatki utrzymywały rząd, który za te podatki nie daje nam NIC, nie chcę aby moje pieniądze szły na emerytury górników po 40tce, na emerytury i chorobowe mundurowych, na KRUS i inne uprzywilejowane grupy. Nie chcę się giąć przed US i bac się czy dobrze wypełniłam PIT, bo jak nie, to spotka mnie kara. W Polsce non stop sie czegoś bałam, ZUS, skarbówka, nawet sprawy takie jak przebiegnięcie prze ulicę na czerwonym świetle, w UK można sobie przejśc nikt nie robi problemu. Mogę iśc do parku i wypić piwo, nikt mnie nie pogoni. Nie chcę się bać, że jak zachoruję to mnie lekarz nie przyjmie, a na prywatne leczenie może mnie nie stać. Nie chcę się bać, że jeśli tfu tfu dostanę raka to będęmusiała czekać na badania i chemię kilka miesięcy. Przeraża mnie to, ale podobnie przeraża mnie utrata kontaktu z synem, więc póki co, będę brala częstsze przerwy, na szczęscie w agencji gdzie pracuję jest to możliwe, są bardzo elastyczni.
W Anglii mogę liczyć na pomoc panstwa, jesli coś mi się stanie, bo ja nie mam rodziców ani żadnej rodziny, któraby mi pomogła, a dzieci nie zawsze chcą pomagać starym schorowanym rodzicom. Nie wiem czy mój syn będzie mi pomagał na stare lata albo w chorobie, ech cięzkie to wszystko ...
Offline
YAGGA66 wysłałam Ci na mejla wiadomosć bede bardzo wdzięczna za jakąkolwiek odpowiedz dzieki
Offline
Rozłąka z dzieckiem jest niebywale trudna szczególnie jesli jest ono małe i wymaga naszej troski, opieki i rozmowy, a jednak często nie ma wyboru, ponieważ dziecku trzeba zapewnić godny byt. Niestety, życie w Polsce jest niebywale trudne i dochodzi do takich trudnych wyborów.
Offline
Ja swojego syna zostawiłam samego , gdy konczył pierwszą klasę liceum. Babcia wprawdzie dochodziła, ale tylko po to żeby posprzątać. Mieszkał więc sam, sam musiał prać, prasować i gotować. Dał sobie radę znakomicie i choć jak to z nastolatkiem , czasami ciężko było mi się z nim dogadać, ale.....to fajny chłopak jest, poradził sobie znakomicie i dziś jest studentem pierwszego roku Uniwersytetu Łódzkiego ( pięknie zdał maturę ) . Dom jak stał tak stoi, strat poimprezowych nie stwierdziłam , okres buntu w stosunku do mamusi ;)mamy juz za sobą. Zyjemy więc sobie na prawdę w fajnej przyjaźni i stwierdzam, że mam dużo szczęścia mając takie dziecko. Jest niesamowicie zaradny, wszystko potrafi załatwić, nawet samochód, który mu sprowadziłam z Niemiec zarejestrował w tempie błyskawicznym i tutaj ....uczeń przerósł mistrza zajęło mu to raptem 3 dni ( ja załatwiałam tydzień )
Też miałam obawy wyjeżdżając i zostawiając go samego, ale czasami nie mamy wyjscia. Wiem jednak, że młodsze dzieci bardzo cierpią, mój były mąż wyjechał do Anglii, gdy syn miał 9 lat, bardzo to przezywał ( byli i są bardzo związani ze sobą ) , bywało, że czasami wykrzyczał, że ma dość takiego zycia, płakał, bardzo tęsknił. Dziś jest dorosły i pewnie inaczej na to patrzy, tym bardziej, że dzięki ,,zagranicznym,, rodzicom na wiele go stać, ale mnie do tej pory serce boli, że tak się to zycie poukładało. Dziewczyny, my opiekunki nie jezdzimy do tej pracy dla przyjemnosci, nie zostawiamy swoich dzieci ( często również bez ojca ) bez bolu i rozterek, ale....jakie mamy wyjscie???? Czasami nie mamy i trzeba to sobie jakos w głowie poukładać, bo pracę mamy trudną, stresującą , a to odbija się potem nie tylko na nas , ale przede wszystkim na naszych bliskich.
Jeśli do tego dojdzie jeszcze poczucie winy, że musimy opuszczać nasze dzieci to depresja gotowa.
Ostatnio edytowany przez simona1961 (2013-09-24 10:42:08)
Offline
Racja, to nie jest wyjazd na wakacje i balangi, ciężka harówka i tyle. Ja wyjeżdżam od lat, tylko, że na wakacje zawsze wyjeżdżałam na kilka tygodni, żeby dorobić w Irlandii, ale nie w opiece. Mój syn jest zupełnie inny niz dzieci, moich koleżanek, które mimo podobnego wieku wciąz "wiszą" na matkach i nie są zbyt samodzielne. To duży plus i pozytyw, po prostu nasze dzieci szybciej poznaja, ze życie jest trudne. Ja, będąc w liceum, miałam schorowaną mamę, i podczas gdy inne koleżanki się bawiły to ja siedziałam z mamą w szpitalu, masę tragedii tam zobaczyłam i myślę, że dojrzałam szybciej, po prostu poznałąm jakie życie jest niesprawiedliwe, że czasem los wyznacza nam drogę. Przed naszymi dziećmi wiele jest trudnych dni i one muszą nauczyć się jak się nie poddawać, jak iśc naprzó mimo przeciwności.
Koleżanka opowiedziała mi kiedyś, że jej mąz dostał propozycję super płatnej pracy w odległym miejscu w Polsce. Mieli dwoje nastoletnich dzieci, 13 i 16 lat. Dzieci dowiedziały się , że tata będzie w domu tylko w weekendy i były bardzo smutne. Popłakiwały po kątach itp. Ich mama pracowała, ale zarabiała jak to w szkole tak sobie, więc w końcu rodzice postanowlii, że dla dobra dzieci tata nie pojedzie. Usiedli, aby im to zakomunikować - powiedzielil - kochani, tata zostanie w starej pracy, ale niestety będziecie musieli zapomnieć o nowym sprzęcie do snowboardu, o wyjazdach na narty, na wakacje też będziemy jeździć skromnie, do cioci na wieś a nie za granicę, na ciuchach będziemy oszczędzać, nie będzie nowych telefonów itp. I nagle dzieci zaczęły wołac, że nie nie, juz dobrze, tata może jechac do nowej pracy, one dadzą radę jakoś.
Wnioski wyciągnijcie same.
Offline
Decyzja o wyjeździe i pozostawieniu małych bądź nastoletnich dzieci nie jest decyzja łatwą i wygodną dla naszego sumienia. Zawsze będą rozterki, czy dobrze postąpiłam/łem i wyrzuty, że musiałam/em.
Ale, jak słusznie zostało już tutaj kilkakrotnie powiedziane, czasami nie ma się po prostu wyjścia. Bo proszę mi powiedzieć, czy decyzja o pozostaniu w kraju, klepaniu biedy i stworzeniu dzieciom braku perspektyw na lepsze jutro jest decyzją słuszną? Przecież po to wyjeżdżamy, żeby przede wszystkim naszym dzieciom było w życiu lepiej.
Nie chcę nikogo (w tym siebie) usprawiedliwiać ani oceniać, ale czasem trzeba wybrać lepsze zło.
Poza tym, na podstawie własnego doświadczenia, chcę podkreślić jeszcze jedną rzecz. Mój mąż np. do pracy wychodzi przed 6.00 (dzisiaj np. przed 5.00) a wraca przeważnie grubo po 22.00. (o zarobkach nie będę pisać …), czyli wychodzi, jak syn jeszcze śpi i wraca, jak syn już śpi. I tak prawie cały tydzień. Rozmawiają i kontaktują się wyłącznie w tym czasie przez telefon, bo nie ma innej możliwości. Czy to prawie nie to samo co emigracja?
W taki sposób żyją miliony Polaków, więc jakąkolwiek decyzję podejmiemy, ktoś zawsze poszkodowany będzie.
Offline
ewal8 napisał:
Decyzja o wyjeździe i pozostawieniu małych bądź nastoletnich dzieci nie jest decyzja łatwą i wygodną dla naszego sumienia. Zawsze będą rozterki, czy dobrze postąpiłam/łem i wyrzuty, że musiałam/em.
Ale, jak słusznie zostało już tutaj kilkakrotnie powiedziane, czasami nie ma się po prostu wyjścia. Bo proszę mi powiedzieć, czy decyzja o pozostaniu w kraju, klepaniu biedy i stworzeniu dzieciom braku perspektyw na lepsze jutro jest decyzją słuszną? Przecież po to wyjeżdżamy, żeby przede wszystkim naszym dzieciom było w życiu lepiej.
Nie chcę nikogo (w tym siebie) usprawiedliwiać ani oceniać, ale czasem trzeba wybrać lepsze zło.
Poza tym, na podstawie własnego doświadczenia, chcę podkreślić jeszcze jedną rzecz. Mój mąż np. do pracy wychodzi przed 6.00 (dzisiaj np. przed 5.00) a wraca przeważnie grubo po 22.00. (o zarobkach nie będę pisać …), czyli wychodzi, jak syn jeszcze śpi i wraca, jak syn już śpi. I tak prawie cały tydzień. Rozmawiają i kontaktują się wyłącznie w tym czasie przez telefon, bo nie ma innej możliwości. Czy to prawie nie to samo co emigracja?
W taki sposób żyją miliony Polaków, więc jakąkolwiek decyzję podejmiemy, ktoś zawsze poszkodowany będzie.
No właśnie. Zgadzam się z Tobą w 100%. :*
Offline
Ja pracowałam zawsze popołudniami, od 15stej do 21wszej. Syn był w przedszkolu do 13-stej, potem w szkole do 14-15stej. Często jeszcze po pracy jechałam na lekcje do ucznia i wracałam do domu po 22giej. Miałam opiekunkę do syna, żeby mu podała obiad i pomogła w lekcjach, bo mąz wracał o 17018stej lub później. W soboty rano miałam tez zajęcia ma uczelni, i w sumie z dzieckiem spędzałam tylko część weekendu, a gdzie jeszcze sprzątanie, pranie zrobic z całego tygodnia, ugotowac obiad....
Offline
nie porównywalabym emigracji za praca z nieobecnoscia z powodu wielu godzin pracy. nawet jak ojciec wraca tylko na noc zostawia w domu swoje "slady". Mama ktorej w ciagu dnia nie widac robi jednak zakupy, gotuje i sprząta. Nawet jak jest w pracy to jednak jest w poblizu. Zycie rodzinne toczy sie od niedzieli do niedzieli a nie od pory roku do nastepnej pory roku. Nie mam nic wiecej do powiedzenia w temacie emigracji bo moje dzieci sa stare (30 lat)ale ja zawsze duzo pracowalam, zawsze musialy mi pomagac i dzieki temu od dawna sa samodzielne, zaradne, madre. Wyksztalcily sie nie dzieki pracy rodzicow za granicą tylko dzieki wkladania im w łepetynki od malego że nauka jest wazna a w zyciu trzeba liczyc głównie na siebie.
Nie znaczy to jednak ze potepiam wybor pracy za granica. realia sa jakie sa a te ktore musialy zostawic dzieci w domu potrzebuja jakiegos pocieszenia w tej trudnej sytuacji. dzieci ksztaltujemy od urodzenia i to jak reaguja na wyjazd rodzica zalezy od wielu spraw. Nie ma sie co dolowac poczuciem winy tylko myslec o pozytywach takiej decyzji skoro inna nie mogla być.
Ostatnio edytowany przez jogi45 (2013-09-25 20:21:22)
Offline
jogi45 napisał:
nie porównywalabym emigracji za praca z nieobecnoscia z powodu wielu godzin pracy. nawet jak ojciec wraca tylko na noc zostawia w domu swoje "slady". Mama ktorej w ciagu dnia nie widac robi jednak zakupy, gotuje i sprząta. Nawet jak jest w pracy to jednak jest w poblizu. Zycie rodzinne toczy sie od niedzieli do niedzieli a nie od pory roku do nastepnej pory roku.
Lepiej tego nie mozna ująć!
Offline
Yagga66 napisał:
Chciałabym się dowiedzieć czy któraś z was zostawiła dziecko w Polsce? Ja mam syna 13 letniego, którym podczas mojej nieobecności opiekuje się eks-mąż. Czy wasze dzieci są już starsze, czy ktoś ma młodsze dzieci, które zostały w kraju? Jak rozwiązałyście sprawę opieki? Jak wygląda wasza relacja z dziećmi, czy żałujecie wyjazdu, czy radzicie jednak szukać pracy w Polsce za parę groszy, czy decyzja o wyjeździe była słuszna? Ja dopiero od niedawna pracuję jako opiekunka i mam wiele wątpliwości, wciąż biję się z myślami, wracać, nie wracać. Wrócić i poczekać parę lat, aż syn dorośnie i wtedy pojechać czy częsciej bywać w domu? Jakie są wasze doświadczenia?
Ja zostawiłam mojego 14latka ( jedynaka co jest jeszcze gorsze) również . Najgorsze jest to że dzisiaj się dowiedziałam że będę musiała zostać na święta bo właśnie zmieniam agencję - dodam że w tamtym roku zostałam też ( zupełnie przez głupotę i przypadek)
nie mogę psychicznie tego znieść zwłaszcza ,że widze coraz słabsze rezulaty w szkole i obwiniam się o wszystko. ale sytuacja jest ciężka na tyle że na razie żadna inna opcja nie wchodzi w grę . Czekać to dobra sprawa jak tylko masz okazję i możliwości czekania - ja bym poczekała .
Offline
jogi45 napisał:
nie porównywalabym emigracji za praca z nieobecnoscia z powodu wielu godzin pracy. nawet jak ojciec wraca tylko na noc zostawia w domu swoje "slady". Mama ktorej w ciagu dnia nie widac robi jednak zakupy, gotuje i sprząta. Nawet jak jest w pracy to jednak jest w poblizu. Zycie rodzinne toczy sie od niedzieli do niedzieli a nie od pory roku do nastepnej pory roku. Nie mam nic wiecej do powiedzenia w temacie emigracji bo moje dzieci sa stare (30 lat)ale ja zawsze duzo pracowalam, zawsze musialy mi pomagac i dzieki temu od dawna sa samodzielne, zaradne, madre. Wyksztalcily sie nie dzieki pracy rodzicow za granicą tylko dzieki wkladania im w łepetynki od malego że nauka jest wazna a w zyciu trzeba liczyc głównie na siebie.
Nie znaczy to jednak ze potepiam wybor pracy za granica. realia sa jakie sa a te ktore musialy zostawic dzieci w domu potrzebuja jakiegos pocieszenia w tej trudnej sytuacji. dzieci ksztaltujemy od urodzenia i to jak reaguja na wyjazd rodzica zalezy od wielu spraw. Nie ma sie co dolowac poczuciem winy tylko myslec o pozytywach takiej decyzji skoro inna nie mogla być.
Pewnie, że nie da się tego porównać. Dobrze, że nie musiałaś wyjeżdżać i miałaś pracę, która zapewniała byt Tobie i dzieciom. Ja również miałam przebłysk nadziei, iż studiowanie na coś się w życiu przyda, kiedy tuz przed moim wyjazdem do UK otrzymałam telefon w sprawie wolnego etatu w szkole. Pani dyrektor była bardzo uradowana, że mam dwa kierunki studiów, niestety, przebiła mnie konkurentka, która miała trzy. Uczyć się, uczyć, bo to zapewnia przyszłość. Trzy kierunki, to nie to samo co dwa, prawda...
Offline
Yagga66 Jestem w podobnej sytuacji - co z tego, że mam studia, skoro nawet na staż związany z kierunkiem studiów dostać się nie mogłam. Małe miasto słabe perspektywy - szukam pracy u siebie już ponad dwa miesiące, a 3-latek w domu przecież muszę i jeść dać i ubrać a dzieci rosną i zima idzie.
I jestem już ostatnio tak zniechęcona perspektywami u mnie w mieście, że naprawdę myślę o wyjeździe do opieki. Szkoda mi zostawić córcie na dłuższy okres czasu, ale trudno, naprawdę będę szukała pracy na miesiąc lub półtora, tatuś i dziadkowie będą sobie musieli jakoś sami poradzić. A sytuacja w kraju już mnie ostatnio tak dobija, że myślę o stałym wyprowadzeniu się do Niemiec. Lepsze perspektywy na życie i dla nas i dla dziecka.
A co do sytuacji z Twoim eks - niech Cię spłaci, a Ty bierz syna i wio za granicę z nim - szybciej do czegoś dojdziesz za granicą i syn byłby z Tobą.
Offline
No dobra dziewczynki to ja wam powiem tak mam troje dzieci 14,8 i 5 lat (trzy dziewczynki )w czerwcu był mój pierwszy wyjazd na dwa miesiące .Bardzo to przeżyłam i one tak samo całe szczęście ze mamy dobę internetu i telefonów :)Długo się zastanawiałam ale sytuacja finansowa mnie do tego zmusiła ,zresztą wiem bardzo dobrze ze żadna Polka nie jedzie tam bo jej jest tak cudownie w kraju.Moja mam przyjeżdża na te dni kiedy mnie nie mam to zawsze kobieca ręka,a mąż robi zakupy i tp.Nikomu nie jest łatwo w takiej sytuacji a wybory są trudne .
Offline
Widze, że skala jest ogromna, tyle dzieci zostaje bez mam na miejscu, to straszne jest.
Wszystko mi sie wywraca, kiedy porównam sytuacje ludzie tutaj w UK, czy w Irlandii gdzie wczesniej pracowałam.
Mam w Irlandii koleżanke, ktora przyjechala ponad 6 lat temu z malutkim dzieckiem, jako samotna matka, popracowala 7 miesięcy i została bez pracy. Otrzymuje zasiłek dla samotnej matki, dla bezrobotnych, dodatki itp, wynajmuje domek 3 sypialnie, za ktory płaci panstwo no i ... nie pracuje od tych 6 lat, zajmując się malowaniem obrazków, medytacją itp. Pali sobie w kominku, zaprowazda dziecko do szkoły, spokojnie się nim zajmuje, wyjeżdża sobie na wakacje, bezrobotna kurcze...
W UK podobnie, sa ludzie którzy nigdy w życiu nie sparali się pracą i maja doskonała świadomośc tego, że żyja na koszt społeczeństwa, to jest bezczelne, a konczy się na tym, że dostaja więcej i więcej kasy od panstwa.
A przecież mogłoby byc tak pięknie u nas, dlaczego musimy się tułac, nie moge tego pojąc, co to jest za kraj, ta Polska, że robi z nas takich dziadów...
Offline
Polska jest tylko dla ludzi bogatych ,którzy wiadomo umieli kręcic w zyciu .uczciwie dorobic to u nas sie nie można jak słucham tych ulepszeń ,które wprowadza nasz kochany premier to nóż sie w kieszeni otwiera.najbardziej dotyka to przeciez ludzi starych ,biednych ,schorowanych,którzy nawet jakby chcieli to wyjechac juz nie mogą do pracy ,a w końcu wszyscy tez nie wyjadą.
Offline
Dopiszę sie tutaj, może jeszcze ktoś poczyta i dacie mi jakąs rade.
Mój eks zaczyna ostatnio przegięcia robić, nagadała synowi, że sie będa przeprowadzać, syn smutny, ale zaczyna mówić jak mój eks, czyli że lepiej bedzie jak sie wyprowadzą itp. Dziwne, bo jeszcze niedawno syn za nic na świecie nie chciał sie z domu wyprowadzać.
Jak dla mnie to tragedia, bo wracam teraz do własnego domu, gdzie czeka na mnie dziecko, a po wyprowadzce będę wracała do pustego domu i czekała, przyjdzie syn czy nie przyjdzie?
Poza tym nie usmiecha mi sie jeździć do pustego domu, po co?
Ja do Polski jadę tylko i wyłacznie dla syna, nie eks-męża. Nie wiem co robic, mój syn to 13 latek, łatwo go jeszcze nastawiać, moj eks juz mu zapowiedział, że w nowym mieszkaniu będzie miał w pokoju komputer - na co w starym domu nie chciał sie zgodzić. Myślę że go przekupuje i głównym celem jest odciągnięcie syna ode mnie, taka mała forma zemsty.
Najgorsze, że nie mogę ot tak zabrać dziecka do UK< bo po pierwsze pracuję w systemie live-in, a po drugie na sprawie rozwodowej syn został przyznany ojcu, bo ja wtedy byłam bezrobotna, więc takiej matce się w Plolsce dziecka nie daje. Wtedy podczas rozwodu mieliśmy umowę ze soba, że oni obaj mieszkają w naszym domu, az spłacę eksa.
Syn miałby wtedy jakies 15-16 lat, juz nieco więcej aby świadomie podejmowac decyzje.
Eks stawia mnie pod ścianą, strasznie jest słuchać dziecka, które jeszcze wczoraj po południu planowało sobie urządzać pokój, wspólnie oglądaliśmy meble, kanapy na necie, był wesoły, biegał z metrem i mierzył czy nowa kanapa wejdzie (ja na skype sie śmiałąm z tego) a tu nagle późnym wieczorem dzwoni dziecko i mówi, wiesz mamo, my będziemy się wyprowadzać bo Ty nie chcesz sprzedać domu i dac nam pieniędzy.
Ja kiedyś rozważałam ucieczkę z dzieckiem, kiedy był malutki, ale potem postanowaiłam,że nie odbiorę dziecku ojca, że musza miec kontakt. No to mam teraz.
Mówię wam, noc miałam z głowy, chodzę jak zombie, do Polski jadę dopiero za 3-4 tygodnie, jedynie na skype mogę rozmwaiać z synem ale eks wtedy słucha, pełna kontrola.
Żyć się odechciewa.
Offline
Yagga66 napisał:
Dopiszę sie tutaj, może jeszcze ktoś poczyta i dacie mi jakąs rade.
Mój eks zaczyna ostatnio przegięcia robić, nagadała synowi, że sie będa przeprowadzać, syn smutny, ale zaczyna mówić jak mój eks, czyli że lepiej bedzie jak sie wyprowadzą itp. Dziwne, bo jeszcze niedawno syn za nic na świecie nie chciał sie z domu wyprowadzać.
Jak dla mnie to tragedia, bo wracam teraz do własnego domu, gdzie czeka na mnie dziecko, a po wyprowadzce będę wracała do pustego domu i czekała, przyjdzie syn czy nie przyjdzie?
Poza tym nie usmiecha mi sie jeździć do pustego domu, po co?
Ja do Polski jadę tylko i wyłacznie dla syna, nie eks-męża. Nie wiem co robic, mój syn to 13 latek, łatwo go jeszcze nastawiać, moj eks juz mu zapowiedział, że w nowym mieszkaniu będzie miał w pokoju komputer - na co w starym domu nie chciał sie zgodzić. Myślę że go przekupuje i głównym celem jest odciągnięcie syna ode mnie, taka mała forma zemsty.
Najgorsze, że nie mogę ot tak zabrać dziecka do UK< bo po pierwsze pracuję w systemie live-in, a po drugie na sprawie rozwodowej syn został przyznany ojcu, bo ja wtedy byłam bezrobotna, więc takiej matce się w Plolsce dziecka nie daje. Wtedy podczas rozwodu mieliśmy umowę ze soba, że oni obaj mieszkają w naszym domu, az spłacę eksa.
Syn miałby wtedy jakies 15-16 lat, juz nieco więcej aby świadomie podejmowac decyzje.
Eks stawia mnie pod ścianą, strasznie jest słuchać dziecka, które jeszcze wczoraj po południu planowało sobie urządzać pokój, wspólnie oglądaliśmy meble, kanapy na necie, był wesoły, biegał z metrem i mierzył czy nowa kanapa wejdzie (ja na skype sie śmiałąm z tego) a tu nagle późnym wieczorem dzwoni dziecko i mówi, wiesz mamo, my będziemy się wyprowadzać bo Ty nie chcesz sprzedać domu i dac nam pieniędzy.
Ja kiedyś rozważałam ucieczkę z dzieckiem, kiedy był malutki, ale potem postanowaiłam,że nie odbiorę dziecku ojca, że musza miec kontakt. No to mam teraz.
Mówię wam, noc miałam z głowy, chodzę jak zombie, do Polski jadę dopiero za 3-4 tygodnie, jedynie na skype mogę rozmwaiać z synem ale eks wtedy słucha, pełna kontrola.
Żyć się odechciewa.
Trudno jest radzić w takiej sytuacji. Jedno jest jednak pewne – dziecko potrzebuje rodziców.
Ja wiem, że najgorsze co można teraz powiedzieć – to slogan typu: ja na Twoim miejscu…, ale jeśli jesteś pewna, że Twój eks jest dobrym człowiekiem, w sensie ojcem, i krzywdy synowi nie zrobi (bo i tacy się zdarzają niestety) i dobrze zaopiekuje się dzieckiem, zapewni mu spokojne i bezpieczne dzieciństwo i w żadnym wypadku nie ograniczy Ci kontaktów z dzieckiem, to może być to faktycznie dobre rozwiązanie na czas Twojej pracy za granicą. Ale jeśli jest inaczej i wciąga on dziecko w gierki między Wami, a w przyszłości całkowicie ograniczy Ci kontakty z dzieckiem, lub może nawet wykorzysta tę sytuację jako argument np. w sądzie, to nie pozwoliłabym mu na to, co planuje, bo to strzał w kolano dla Ciebie. Przynajmniej mi się tak wydaje.
Pytanie tylko pozostaje: co potem?
Q…źwa, najlżej w tej pracy to mają panie z dorosłymi dziećmi i te, które dzieci nie mają…
Naprawdę bardzo Ci współczuję.
Ostatnio edytowany przez ewal8 (2014-01-13 13:27:24)
Offline
No i taka jeszcze jedna oczywista rzecz przyszła mi do głowy: obojgu Wam powinno zależeć na dobru dziecka.
Gdyby Twój eks chciał wprowadzić swój niecny plan w życie, może mu uzmysłów, że jeżeli kocha syna, to powinniście dojść do porozumienia, kosztem własnych urażonych ambicji i zawiedzionych oczekiwań i działać jednomyślnie na korzyść dziecka, bo i tak ma nieciekawą sytuację...
A przecież chyba oboje chcecie, żeby jak najmniej odczuł Wasze rozejście.
Offline
nie wiem czy was pocieszę, ale mam dorosłe dziecko, ma 21 lat i właśnie w sylwestra wypadł przez balkon z 6 piętra, więc nie wiem czy dobrze jest mieć dorosłe czy małe. Doszłam do wniosku że mając kota albo psa jest najbezpieczniej Ja w tym czasie pracowałam w DE. Nie pytajcie co przeżyłam i jak dojechałam do polski, powiem tylko że szybko, teraz znowu jestem w DE, młody miał jedną operację ( nie było mnie przy nim, teraz czeka jeszcze na jedną) też mnie nie będzie, zrobiłam w ciągu tygodnia wszystko co mogłam, teraz mogę tylko zapierniczać i zarabiać kase na rehabilitację niestety KASA
pozdrawiam
ewal8 napisał:
No i taka jeszcze jedna oczywista rzecz przyszła mi do głowy: obojgu Wam powinno zależeć na dobru dziecka.
Gdyby Twój eks chciał wprowadzić swój niecny plan w życie, może mu uzmysłów, że jeżeli kocha syna, to powinniście dojść do porozumienia, kosztem własnych urażonych ambicji i zawiedzionych oczekiwań i działać jednomyślnie na korzyść dziecka, bo i tak ma nieciekawą sytuację...
A przecież chyba oboje chcecie, żeby jak najmniej odczuł Wasze rozejście.
Offline
Gosiu bardzo mi przykro z powodu tego, co przeżyłaś i szczerze współczuję.
No niestety: małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot, choć żadne to pocieszenie i dla tych z małymi i dla tych z dorosłymi dziećmi...
W słowach otuchy jedyne, co mogę powiedzieć, to fakt, że był to nieszczęśliwy wypadek i nawet gdybyś była w Polsce, nie miałabyś na to żadnego wpływu. Bogu dziękować, że syn przeżył i mieć nadzieję, że wyjdzie z tego z jak najmniejszym uszczerbkiem na zdrowiu, czego Wam z całego serca życzę.
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się cieplutko.
Offline
Yagga66-przeczytałam od początku,to co napisałaś.Poczatkowo chciałam ci napisać-wracaj.Jednak napisałaś,ze to ojciec ma przyznane prawo do opieki.
Nie znam waszych relacji,jednak jeśli syn mieszka z nim,to czy widujesz go codziennie,bez ograniczeń?Jeżeli tak i jeżeli to się nie zmieni,jeżeli będziesz z nim na okrągło,każdego dnia-to uważaj,bo zostając w Anglii masz duże szanse na utratę kontaktu z synem.On już jest pod wpływem ojca,już mówi"bo nie chcesz sprzedać domu",a mam wrażenie,ze twój ex gra na uczuciach małego.A ciebie nie ma.
Czy to,ze zarobisz na spłatę za te kilka lat kiedy ten chłopak będzie już poważnym młodzieńcem i zapewne nie będziesz dla niego kimś ważnym jest tego warte?Stracisz go,a przynajmniej masz na to duże szanse.
Ja swojego zostawiłam w kilku ważnych dla niego momentach(byłam w PL,ale taka pracę miałam,ze nie mogłam inaczej) i on to ma w sercu.Powiedział mi kiedyś takie zdanie-przecież ciebie i tak nie ma.Zabolało.
Pewnie nie masz szans,na zmianę decyzji sądowej dotyczącej opieki.?Pozostaje ci jedynie jak najczęściej fizycznie kontaktować się z dzieckiem,dużo rozmawiać,tłumaczyć.
Może jednak uda się porozumieć z exem,bo w ten sposób obydwoje robicie krzywdę małemu.
Offline
Gosiu,fatalnie zaczął się dla ciebie ten rok.Jeśli chłopak przeżył taki upadek,to miał dużo szczęścia.Oby wyszedł z tego jak najbardziej sprawny.
Trzymaj się!Będzie dobrze.!
Offline
przeżył i będzie żył, narazie jest połamany, właśnie się dowiedziałam że jutro z rana jest następna operacja, jestem pewna że wszystko będzie dobrze, załatwiłam wszystko łącznie z telefonem do sprawdzonej wróżki
Teraz muszę tylko czekać i zbierać kase ale kasę zawsze się wykombinuje, to już nie problem. Kręgosłup i głowa są całe Poprostu spadochron mu się nie otworzył i pikował w dół
Bedzie ok, ja to wiem, ale to czekanie jest najgorsze i gwałcenie wszystkich o jakieś informacje, ale trudno, wytrzymam. Nawet opiekunkę mam załatwioną, oczywiście płatną w PLN
kakadu napisał:
Gosiu,fatalnie zaczął się dla ciebie ten rok.Jeśli chłopak przeżył taki upadek,to miał dużo szczęścia.Oby wyszedł z tego jak najbardziej sprawny.
Trzymaj się!Będzie dobrze.!
Offline
Rany Boskie, całe szczęście, że chłopak żyje. Powolutku dojdzie do siebie, tylko uważać będzie juz na pewno do końca zycia. Bogu dziękować, że sie to tak skończyło.
Kakadu - wracać i co dalej ? Stanąć na Rynku i zakrzyknąć - Wróciłam! A potem zęby w ścianę?
Offline
yagga66
Nie urywaj kontaktu z byłym(schowaj wszelkie urazy głęboko), będziesz miała wtedy kontakt z dzieckiem. Odbuduj relację na jako takim poziomie. Nie mów o nim źle przy synu, nie nastawiaj dziecka przeciw ojcu. Tym sposobem więcej zyskasz. Nie masz wyboru pracując za granicą musisz zdać się na pomoc byłego. Dlatego postępuj dyplomatycznie.
Offline
Yagga66 napisał:
Rany Boskie, całe szczęście, że chłopak żyje. Powolutku dojdzie do siebie, tylko uważać będzie juz na pewno do końca zycia. Bogu dziękować, że sie to tak skończyło.
Kakadu - wracać i co dalej ? Stanąć na Rynku i zakrzyknąć - Wróciłam! A potem zęby w ścianę?
Dlatego napisałam-jak najczęstszy kontakt,,dużo rozmawiać i tłumaczyć.
Myślisz,że nie wiem jak to jest wrócić i zero pracy,zero wszystkiego?A twój syn i tak ma ojca za opiekuna.
Jeśli ojciec namiesza mu w głowie,to będziesz miała trudno,ale wyjścia nie ma.Chyba,że uda ci się wziąć małego pod swoja opiekę i zabrać go ze sobą.A to mało realne,prawda?
Offline
no tak, malo realne, niestety. Co do kontaktu to jasne, że rozmawiamy non stop - z synem,a były tez ma ze mna kontakt. Na razie przeciez mieszkają u mnie w domu. Zobaczymy jak się wszystko potoczy, czas pokaże, dzięki za rady.
Mój syn bardzo często dzwoni, gadamy na skype, no i ja jestem w Polsce także dość często, bo w UK pracuję okolo 5 tygodni a potem jadę na 2-3 tygodnie do Polski, więc mamy dobry kontakt.
Offline
Przeczytałam te wasze smutne posty, badziewie w tej Polsce straszne, ja jestem nauczycielką angielskiego i drugi rok bez pracy, Załatwiłam właściwie wszystkie dokumenty i mogłabym jechać, ale problem ten sam córka ma 13 lat. Nie bardzo ufam mojemu mężowi, nie wiem czy poświęci jej tyle czasu ile trzeba, ale myślę sobie, że praca miesiąc na miesiąc nie jest złym wyjściem, myślę że warto spróbować. Chciałabym się rozwieść a na to też trzeba pieniędzy i pomyślałam, że lepiej się pomęczyć jeszcze rok czy dwa, żeby potem ułożyć sobie życie i żeby było już tylko lepiej. Łamię się tym bardziej że córka jest w szóstej klasie więc czeka ja egzamin w kwietniu i wymyśliłam,że pojadę po świętach, bo też już będzie po egzaminie. Boże jakie my kobiety mamy gówniane życie, i powiedzcie mi jak to jest, że jak facet wyjeżdża i zostawia rodzinę to jest bohaterem i nieszczęśnikiem a jak kobieta chce wyjechać to zaraz wyrodna matka i jak ona tak może. Mam jechać czy nie, co o tym myślicie bo ja nawet nie mam z kim pogadać. Mam jeszcze syna 21 lat więc i on może zająć się siostrą, on mnie popiera.
Offline
Dalia napisał:
Przeczytałam te wasze smutne posty, badziewie w tej Polsce straszne, ja jestem nauczycielką angielskiego i drugi rok bez pracy, Załatwiłam właściwie wszystkie dokumenty i mogłabym jechać, ale problem ten sam córka ma 13 lat. Nie bardzo ufam mojemu mężowi, nie wiem czy poświęci jej tyle czasu ile trzeba, ale myślę sobie, że praca miesiąc na miesiąc nie jest złym wyjściem, myślę że warto spróbować. Chciałabym się rozwieść a na to też trzeba pieniędzy i pomyślałam, że lepiej się pomęczyć jeszcze rok czy dwa, żeby potem ułożyć sobie życie i żeby było już tylko lepiej. Łamię się tym bardziej że córka jest w szóstej klasie więc czeka ja egzamin w kwietniu i wymyśliłam,że pojadę po świętach, bo też już będzie po egzaminie. Boże jakie my kobiety mamy gówniane życie, i powiedzcie mi jak to jest, że jak facet wyjeżdża i zostawia rodzinę to jest bohaterem i nieszczęśnikiem a jak kobieta chce wyjechać to zaraz wyrodna matka i jak ona tak może. Mam jechać czy nie, co o tym myślicie bo ja nawet nie mam z kim pogadać. Mam jeszcze syna 21 lat więc i on może zająć się siostrą, on mnie popiera.
Nie ma powodu , by Cię powstrzymywać od wyjazdu. Tylko Tobie najlepiej chyba w UK by pasowało.
Pomyślności!
Offline
Dalia napisał:
Przeczytałam te wasze smutne posty, badziewie w tej Polsce straszne, ja jestem nauczycielką angielskiego i drugi rok bez pracy, Załatwiłam właściwie wszystkie dokumenty i mogłabym jechać, ale problem ten sam córka ma 13 lat. Nie bardzo ufam mojemu mężowi, nie wiem czy poświęci jej tyle czasu ile trzeba, ale myślę sobie, że praca miesiąc na miesiąc nie jest złym wyjściem, myślę że warto spróbować. Chciałabym się rozwieść a na to też trzeba pieniędzy i pomyślałam, że lepiej się pomęczyć jeszcze rok czy dwa, żeby potem ułożyć sobie życie i żeby było już tylko lepiej. Łamię się tym bardziej że córka jest w szóstej klasie więc czeka ja egzamin w kwietniu i wymyśliłam,że pojadę po świętach, bo też już będzie po egzaminie. Boże jakie my kobiety mamy gówniane życie, i powiedzcie mi jak to jest, że jak facet wyjeżdża i zostawia rodzinę to jest bohaterem i nieszczęśnikiem a jak kobieta chce wyjechać to zaraz wyrodna matka i jak ona tak może. Mam jechać czy nie, co o tym myślicie bo ja nawet nie mam z kim pogadać. Mam jeszcze syna 21 lat więc i on może zająć się siostrą, on mnie popiera.
Witaj Dalio - a to niby dlaczego wyrodna matka. Ktos Ci tak powiedzial? Pewnie nie zadne z Twoich dzieci. Wedlug takiego myslenia to MY wszystkie i Opiekunowie rowniez sa wyrodnymi matkami i ojcami. Ty sie Dalio takimi bzdurami nie przejmuj, ja bym porozmawiala z dziecmi o Waszej wspolnej przyszlosci o tym o co mozna osiagnac a co stracic. Jestes sfrustrowana i trudno Ci sie dziwic dwoje dzieci ( ten wiekszy to tez dziecko , a jak fajnie dorosly i zdrowo rozsadkowy ), bez pracy i w zwiazku niefajnie. Pojechalabym sprobowac jak bich me . Bylam duzo starsza o Ciebie, niezbyt jezyk znalam , tez bylam postawiona pod sciana i te "turystyke "uprawiam juz ponad 6 lat. Trafnej decyzji Ci zycze , uszy do gory, zawsze po nocy przychodzi dzien.
Offline
wyobraz sobie co byłoby gdybys nigdzie nie pojechała i zrób sobie liste za i przeciw i wtedy wyjdzie Ci co dla Ciebie bedzie najlepsze.Ja jestem w podobnej sytuacji co Yagga .z tym ze to ja mam prawo do opieki i zajmuje sie moim synem moja mama i siostra ,ale tatus tez jatrzy przeciwko mnie i czeka tylko kiedy mu sypne euro za nic .takie zycie wybory sa trudne nie zawsze akurat słuszne ale stagnacja tez nie jest najlepszym wyjsciem .ja cały czas sobie powtarzam byle do przodu
Offline
Dalia napisał:
Przeczytałam te wasze smutne posty, badziewie w tej Polsce straszne, ja jestem nauczycielką angielskiego i drugi rok bez pracy, Załatwiłam właściwie wszystkie dokumenty i mogłabym jechać, ale problem ten sam córka ma 13 lat. Nie bardzo ufam mojemu mężowi, nie wiem czy poświęci jej tyle czasu ile trzeba, ale myślę sobie, że praca miesiąc na miesiąc nie jest złym wyjściem, myślę że warto spróbować. Chciałabym się rozwieść a na to też trzeba pieniędzy i pomyślałam, że lepiej się pomęczyć jeszcze rok czy dwa, żeby potem ułożyć sobie życie i żeby było już tylko lepiej. Łamię się tym bardziej że córka jest w szóstej klasie więc czeka ja egzamin w kwietniu i wymyśliłam,że pojadę po świętach, bo też już będzie po egzaminie. Boże jakie my kobiety mamy gówniane życie, i powiedzcie mi jak to jest, że jak facet wyjeżdża i zostawia rodzinę to jest bohaterem i nieszczęśnikiem a jak kobieta chce wyjechać to zaraz wyrodna matka i jak ona tak może. Mam jechać czy nie, co o tym myślicie bo ja nawet nie mam z kim pogadać. Mam jeszcze syna 21 lat więc i on może zająć się siostrą, on mnie popiera.
Witam, ja od roku jeżdżę do DE, w domu zostawiłam też 13-lenią córkę i prawie 9-letniego syna, świetnie Cię rozumiem, ale z drugiej strony, czy cały dzień przebywałabyś z dzieckiem? Czy siedziecie całe popołudnie razem? Zapewnie nie, ja mam świetną sytuację, bo mój mąż mnie wspiera, do tego mieszkamy z teściami, ale wyrzuty sumienia zawsze będą. Ja to tłumaczę sobie, że i tak każde z nas ma swoje zajęcia, przyjaciół i nie wpatrujemy się w siebie przez cały czas. Ale żal zawsze jest... Moja córka też pisze w kwietniu egzamin, a my przez skypa przynajmniej dwa razy w tygodniu razem robimy testy, więc trzeba też popatrzeć pozytywnie. Gdybyś pracowała w PL to też pół dnia by Ciebie nie było, potem zakupy, obiad, zmęczenie itd. Pozdrawiam
Offline
Wiesz co Kryspinka, zrobię sobie listę, niezły pomysł i macie rację teraz inne czasy, internet i skype mamy, właśnie napisałam do agencji, że mogę przyjechać po świętach, zobaczę co mi odpiszą bo mnie jeszcze szkolenie u nich czeka najpierw i dopiero potem zlecenie, ja do Anglii oczywiście się wybieram, ze względu na język.
Ja to tak naprawdę mniej się martwię o dzieci, bo przez miesiąc dadzą radę a bardziej o to, że stary zacznie mieszać, ale może nie mam racji. Jak nie spróbuję to się nie przekonam.
Dzięki za ciepłe słowa
Offline
Witam,
ja zostawilem moja Zuzie (3 latka) za ktora bardzo tesknie oraz...i tu dluzsza historia,zostawilem synka Jasia (2 miesiace)
promedica24 zaproponowala mi dzien wyjazdu 18 grudnia,ale cos tam sie porobilo i musialem wyjechac 17. Jasiek urodzil sie 18.12 o 3 w nocy jak bylem w autobusie. Gdybym wyjechal 18 to bym go widzial a tak narazie tylko skype. Ale juz 05.03 go zobacze!!!!tzn 06.03 bo 5 wyjezdzam. Nie moge juz sie doczekac,te ostatnie dni tak sie dluza...
Ostatnio edytowany przez Andrzej Winiarski (2014-02-17 21:44:04)
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
Witam,
ja zostawilem moja Zuzie (3 latka) za ktora bardzo tesknie oraz...i tu dluzsza historia,zostawilem synka Jasia (2 miesiace)
promedica24 zaproponowala mi dzien wyjazdu 18 grudnia,ale cos tam sie porobilo i musialem wyjechac 17. Jasiek urodzil sie 18.12 o 3 w nocy jak bylem w autobusie. Gdybym wyjechal 18 to bym go widzial a tak narazie tylko skype. Ale juz 05.03 go zobacze!!!!tzn 06.03 bo 5 wyjezdzam. Nie moge juz sie doczekac,te ostatnie dni tak sie dluza...
Ło matko i córko! Ale miałeś pecha!
Życzę zdrowia Twojemu Jasiowi i Całej Twojej rodzinie!
Ostatnio edytowany przez amelia (2014-02-17 22:53:18)
Offline
Witam,
amelia dziekuje bardzo, Tobie i Twojej rodzince oczywiscie zycze rowniez tak samo. Jeszcze dwa tygodnie i zobacze tego mojego malego zasranca ha ha!!
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
Witam,
amelia dziekuje bardzo, Tobie i Twojej rodzince oczywiscie zycze rowniez tak samo. Jeszcze dwa tygodnie i zobacze tego mojego malego zasranca ha ha!!
Ale Ci się udało! Parka! Ja też mam córcię i synka.
Offline
amelia napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
Witam,
amelia dziekuje bardzo, Tobie i Twojej rodzince oczywiscie zycze rowniez tak samo. Jeszcze dwa tygodnie i zobacze tego mojego malego zasranca ha ha!!Ale Ci się udało! Parka! Ja też mam córcię i synka.
Ja też mam córkę i synka i pojedyncze szczęście u syna - wnusia i podwójne u córci -blizniaki :)pareczka:) Dużo zdrówka dla maluszka i dla Wszystkich naszych dzieci
Offline
amelia napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
Witam,
amelia dziekuje bardzo, Tobie i Twojej rodzince oczywiscie zycze rowniez tak samo. Jeszcze dwa tygodnie i zobacze tego mojego malego zasranca ha ha!!Ale Ci się udało! Parka! Ja też mam córcię i synka.
Udalo sie???? To wszystko mialem rozplanowane w czasie i przestrzeni ha ha ha!! To prawdziwe mistrzostwo a nie jakies tam "udalo Ci sie" Parka narazie styknie bo nie moge zdzierzyc kobiety w ciazy (wiem znowu sie narazilem)!! Jestescie przeokropne wtedy. Dobrze ze ja wszystko staram sie odebrac raczej pozytywnie i na wesolo,inaczej chyba bym sie wykonczyl. Na swoja zone jak byla w ciazy mowilem "kangurek"
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
amelia napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
Witam,
amelia dziekuje bardzo, Tobie i Twojej rodzince oczywiscie zycze rowniez tak samo. Jeszcze dwa tygodnie i zobacze tego mojego malego zasranca ha ha!!Ale Ci się udało! Parka! Ja też mam córcię i synka.
Udalo sie???? To wszystko mialem rozplanowane w czasie i przestrzeni ha ha ha!! To prawdziwe mistrzostwo a nie jakies tam "udalo Ci sie" Parka narazie styknie bo nie moge zdzierzyc kobiety w ciazy (wiem znowu sie narazilem)!! Jestescie przeokropne wtedy. Dobrze ze ja wszystko staram sie odebrac raczej pozytywnie i na wesolo,inaczej chyba bym sie wykonczyl. Na swoja zone jak byla w ciazy mowilem "kangurek"
Może i prawda że jesteśmy okropne? Podejrzewam, że Faceci w ciąży byliby jeszcze bardziej okropni. Dobrze że to tylko 9 m-cy.
A co do kangurka , to i tak nieźle, dobrze że nie mówiłeś słonica .
Zaplanowane? Zaplanowane to ja miałam. Z przepisu z "Przyjaciółki"
Ostatnio edytowany przez amelia (2014-02-17 23:44:55)
Offline
amelia napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
amelia napisał:
Ale Ci się udało! Parka! Ja też mam córcię i synka.Udalo sie???? To wszystko mialem rozplanowane w czasie i przestrzeni ha ha ha!! To prawdziwe mistrzostwo a nie jakies tam "udalo Ci sie" Parka narazie styknie bo nie moge zdzierzyc kobiety w ciazy (wiem znowu sie narazilem)!! Jestescie przeokropne wtedy. Dobrze ze ja wszystko staram sie odebrac raczej pozytywnie i na wesolo,inaczej chyba bym sie wykonczyl. Na swoja zone jak byla w ciazy mowilem "kangurek"
Może i prawda że jesteśmy okropne? Podejrzewam, że Faceci w ciąży byliby jeszcze bardziej okropni. Dobrze że to tylko 9 m-cy.
A co do kangurka , to i tak nieźle, dobrze że nie mówiłeś słonica .
Zaplanowane? Zaplanowane to ja miałam. Z przepisu z "Przyjaciółki"
oj jestescie strasznie okropne,jesli chodzi o facetow w ciazy to slyszalas pewnie o syndromie kuwady,mnie to nie dotknelo na szczescie choc mysle ze po troszku chyba kazdego faceta to dotyka,jednego wiecej innego natomiast mniej.
Offline
I co? Rzygałeś? Czy urósł Ci brzuch?
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
Witam,
ja zostawilem moja Zuzie (3 latka) za ktora bardzo tesknie oraz...i tu dluzsza historia,zostawilem synka Jasia (2 miesiace)
promedica24 zaproponowala mi dzien wyjazdu 18 grudnia,ale cos tam sie porobilo i musialem wyjechac 17. Jasiek urodzil sie 18.12 o 3 w nocy jak bylem w autobusie. Gdybym wyjechal 18 to bym go widzial a tak narazie tylko skype. Ale juz 05.03 go zobacze!!!!tzn 06.03 bo 5 wyjezdzam. Nie moge juz sie doczekac,te ostatnie dni tak sie dluza...
I dlatego wybralem emigracje zeby takich sytuacji nie znosić.
Offline
amelia napisał:
I co? Rzygałeś? Czy urósł Ci brzuch?
A moze stopy mu napuchly albo jadł lody z ogorkiem kiszonym? A moze jak w telewizorni pokazywali reportaz jak kotek uciekł babci z domu i nie wrocil to płakał jak bubr?
Offline
pfleger napisał:
amelia napisał:
I co? Rzygałeś? Czy urósł Ci brzuch?
A moze stopy mu napuchly albo jadł lody z ogorkiem kiszonym? A moze jak w telewizorni pokazywali reportaz jak kotek uciekł babci z domu i nie wrocil to płakał jak bubr?
Uuuuu czepiacie sie ????
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
pfleger napisał:
amelia napisał:
I co? Rzygałeś? Czy urósł Ci brzuch?
A moze stopy mu napuchly albo jadł lody z ogorkiem kiszonym? A moze jak w telewizorni pokazywali reportaz jak kotek uciekł babci z domu i nie wrocil to płakał jak bubr?
Uuuuu czepiacie sie ????
Dobrze, że jest kogo się czepiać. Weselej.
Offline
amelia napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
pfleger napisał:
A moze stopy mu napuchly albo jadł lody z ogorkiem kiszonym? A moze jak w telewizorni pokazywali reportaz jak kotek uciekł babci z domu i nie wrocil to płakał jak bubr?Uuuuu czepiacie sie ????
Dobrze, że jest kogo się czepiać. Weselej.
a to dobrze ze weselej
wrozono mi na poczatku krotka kariere na forum zlosliwe bestie,ale dobra nie ma co odbiegac od tematu.
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
(...)
wrozono mi na poczatku krotka kariere na forum (...)
No widzisz, Tobie nie wróżono długiej kariery, mi zarzucano zbytnią ufność i wiarę w ludzi
Miałam nosa, nie?
Offline
ewal8 napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
(...)
wrozono mi na poczatku krotka kariere na forum (...)No widzisz, Tobie nie wróżono długiej kariery, mi zarzucano zbytnią ufność i wiarę w ludzi
Miałam nosa, nie?
Sie okaże
Offline
Andrzej Winiarski napisał:
amelia napisał:
Andrzej Winiarski napisał:
Uuuuu czepiacie sie ????Dobrze, że jest kogo się czepiać. Weselej.
a to dobrze ze weselej
wrozono mi na poczatku krotka kariere na forum zlosliwe bestie,ale dobra nie ma co odbiegac od tematu.
Ja przyznaję, że się czepiałam, bo jestem czepialska, ale wróżę Ci dobrze i życzę też dobrze. A co mam ziomkowi źle życzyć?.
Offline
Witam.Dołączę się do tego tematu moje ostatnie dwie noce w domu z dzieciakami a mam ich trójkę trzy i pół letnią córkę 6letniego syna i 10letnią córę , zostawiam ich z mężem .Dużo obaw już tęsknię za nimi a jeszcze nie pojechałąm a powrót dopiero maj masakra ale co zrobić jak tu niema za co dychać
Offline
iza28 napisał:
Witam.Dołączę się do tego tematu moje ostatnie dwie noce w domu z dzieciakami a mam ich trójkę trzy i pół letnią córkę 6letniego syna i 10letnią córę , zostawiam ich z mężem .Dużo obaw już tęsknię za nimi a jeszcze nie pojechałąm a powrót dopiero maj masakra ale co zrobić jak tu niema za co dychać
Życzę Ci siły a Twojej rodzinie zdrowia!
Offline
Dziękuję i na pewno się przyda i
amelia napisał:
iza28 napisał:
Witam.Dołączę się do tego tematu moje ostatnie dwie noce w domu z dzieciakami a mam ich trójkę trzy i pół letnią córkę 6letniego syna i 10letnią córę , zostawiam ich z mężem .Dużo obaw już tęsknię za nimi a jeszcze nie pojechałąm a powrót dopiero maj masakra ale co zrobić jak tu niema za co dychać
Życzę Ci siły a Twojej rodzinie zdrowia!
Offline
Drogie Panie i Panowie,
bardzo poruszajace sa Wasze posty. Szukam obecnie rodzicow ktorzy pracuja w Niemczech,a swoje pociechy zostawili w domu pod opieka innych czlonkow rodziny. Bardzo bym sie cieszyla z osobistego kontaktu, temat jest bardzo ciekawy. Przygotowuje research dla jednej z niemieckich rozglosni..
Serdeczne pozdrowienia
Offline
Dziękuje za maila, ale pomyślałam sobie, ze nawet po opowiedzeniu naszych historii niewiele się zmieni, tak żebyśmy nie musiały wyjeżdżać za granicę.
Będzie to tylko taka forma sensacji, na której ktoś zarobi, a ludzie zrobią wiellkie oczy i powiedzą "ooo, właśnie, Polki za granicą, wykształcone, a tyłki podcierają", albo "no ja bym tak nie mogła"....
Potrzebujemy konkretnych zmian w Polsce a nie spowiedzi, spowiedź to sobie tutaj robimy i gadamy i sobie pomagamy.
Jak zarobki pójdą w górę do co najmniej 3 tys netto minimalnej, próg podatkowy zostanie podniesiony do 30tys rocznie, ceny w sklepach spadną o 2/3cie, ZUS przestanie kraść, NFZ za 270 zl miesięcznie przestanie robić łaskę, że nas leczy, to nie będziemy wyjeżżdżać
I wtedy bedziemy opowiadać
Howgh !
Ostatnio edytowany przez Yagga66 (2014-06-12 17:52:23)
Offline
Yagga66 napisał:
Dziękuje za maila, ale pomyślałam sobie, ze nawet po opowiedzeniu naszych historii niewiele się zmieni, tak żebyśmy nie musiały wyjeżdżać za granicę.
Będzie to tylko taka forma sensacji, na której ktoś zarobi, a ludzie zrobią wiellkie oczy i powiedzą "ooo, właśnie, Polki za granicą, wykształcone, a tyłki podcierają", albo "no ja bym tak nie mogła"....
Potrzebujemy konkretnych zmian w Polsce a nie spowiedzi, spowiedź to sobie tutaj robimy i gadamy i sobie pomagamy.
Jak zarobki pójdą w górę do co najmniej 3 tys netto minimalnej, próg podatkowy zostanie podniesiony do 30tys rocznie, ceny w sklepach spadną o 2/3cie, ZUS przestanie kraść, NFZ za 270 zl miesięcznie przestanie robić łaskę, że nas leczy, to nie będziemy wyjeżżdżać
I wtedy bedziemy opowiadać
Howgh !
Zostawiłam mojego syna samego w domu ( babcia doglądała ) jak miał 16 lat. Ile mnie to kosztowało zdrowia, nerwów i nie przespanych nocy to tylko ja wiem. Skończył gimnazjum, skończył liceum ( klasa mat-fiz) dostał się na dzienne studia na uniwersytecie i ostatnią sesję letnią zdał w terminie zerowym! Po co zapytacie? Po to, że chce iść do pracy i zarobić sobie na przyjemnosci, na paliwo do samochodu , na randkę z dziewczyną i co???
I dupa, nie może nic znaleźć, oprócz tak zwanej sprzedazy bezposredniej, czyli oszkiwania i wciskania kitu starszym ludziom. Po pierwszym dniu odmówił tej przyjemnosci. Takiego dziadostwa jak teraz to ja nie widziałam nigdy. Sama jak byłam w liceum, a potem na studiach, to pracowałam w wakacje i praca była bez zadnej łaski. Gdybym tylko miała taką mozliwosć, to pracowałabym w Niemczech na czarno i nie płaciłabym podatków ani zusu na tych darmozjadów w sejmie, senacie i tam gdzie ida moje podatki. Ale jeszcze nic straconego, pracuje nad tym, żeby znaleźć pracę na czarno!!!!!!
Offline
Ja zostawilam swoja 12letnia corke pod opieka starszej 22letniej corki ,musialam wyjechac za praca po 25latach pracy w polsce restrukturyzacja zakladu wlasciwie to mnie nie zwolnili zostalam ale zarobki byly takie ze wyzyc sie nie dalo,wiec wyjechalam do Grecji zaczynalam od zbioru pomaranczy ,pozniej jakas tawerna na wyspie Kifira ,dalej nastepna wyspa praca w hoteliku sprzatanie ,nastepnie praca w barze na zmywaku pozniej juz na kuchni przygotowywanie posilkow ,i tak w kolko rano hotelik wieczorem bar ,ale nie w tym temat dzieki temu moja corka kazde wakacje spedzala zemna a Grecji i zabierala jeszcze ze soba kazdego roku kolezanke ,skonczyla gimnazjum ,liceum zdala mature jezyk angielski na 5,no i jeszcze w tym samym miesiacu zdala za pierwszym razem egzamin na prawo jazdy ,teraz studiuje zaocznie ,ma prace na szczescie ,ja zrezygnowalam z pracy w Grecji bo za daleko .Teraz jestem w tutaj z wami ale nie pisze po to zeby sie chwalic ,tylko ze poprostu jestesmy zmuszone nasza sytuacja zyciowa zostawiac nasze dzieci i
echac za praca .To ciezki wybor duzo nocy przplakalam bedac z dala od dzieci ,ale niestety nieraz zycie nas do tego zmusza.
Ostatnio edytowany przez ALEX52 (2014-06-12 23:05:14)
Offline
A jak często przyjeżdżałaś do Polski a ciągu roku?
Czy Twoje relacje z córką sa dziś ok?
Wszyscy mnie straszą "stracisz go", "czas ucieka" itp, no ale co ja mam zrobić...
Gadanie ...
Offline
Yagga66 napisał:
A jak często przyjeżdżałaś do Polski a ciągu roku?
Czy Twoje relacje z córką sa dziś ok?
Wszyscy mnie straszą "stracisz go", "czas ucieka" itp, no ale co ja mam zrobić...
Gadanie ...
Wakacje corka spedzala zemna ,do domu przyjezdzalam raz na pol roku na miesiac dwa zima,jezeli chodzi o moje relacje z corka sa znakomite ,wydaje mi sie ze to zalezy od dziecka kazde jest inne no i pod jaka opieka zostaje.
A ty w jakim wieku dziecko zostawiasz,i z kim,no wlasnie nie doczytalam jestes w polsce co 5tyg rozmawiasz z synem na skyp wiec masz z nim caly czas kontak nie martw sie bedzie dobrze.
Ostatnio edytowany przez ALEX52 (2014-06-13 12:16:25)
Offline
Dzięki, mój ma 13 lat skończone w styczniu, został z byłym mężem, mieszkaja w naszym wspólnym domu, ktory spłacam po rozwodzie, chce go zostawić dla syna.
Codziennie rozmawiamy i przez telefon i na Skype, w domu jestem srednio co 6-8 tygodni na okolo 3-4.
Dziekuję, pozdrawiam, dałaś mi trochę nadziei
Offline
Yagga66 napisał:
Dzięki, mój ma 13 lat skończone w styczniu, został z byłym mężem, mieszkaja w naszym wspólnym domu, ktory spłacam po rozwodzie, chce go zostawić dla syna.
Codziennie rozmawiamy i przez telefon i na Skype, w domu jestem srednio co 6-8 tygodni na okolo 3-4.
Dziekuję, pozdrawiam, dałaś mi trochę nadziei
Naprawde sie nie martw syn napewno rozumie ze musisz pracowac ,no i z tego co widze to jestes czesto w domu ja mialam inna sytuacje bylo za daleko bo ponad dwa tys kilometrow ,a corka wyrosla na madra i zaradna osobe bo miala dobrych opiekunow,twoj syn ma przy sobie ojca.Glowa do gory bedzie dobrze.Pozdrawiam serdecznie.
Offline
Mnie się wydaje, że niektóre kobiety to takie współczesne bohaterki.
Zostawiają swoje dzieci, żeby zarobić na ich i swoje utrzymanie.
To są trudne i przykre sytuacje, ale co zrobić, jak właściwie nie ma innego wyjścia, ale trzeba zawsze o dzieciach pamiętać i do nich wracać. Dobrze, że dzisiaj są telefony, internet i skayp.
Ja miałam to szczęście, że mój syn miał już skończone 20 lat, kiedy pierwszy raz wyjechałam.
Offline
Yagga66 napisał:
A jak często przyjeżdżałaś do Polski a ciągu roku?
Czy Twoje relacje z córką sa dziś ok?
Wszyscy mnie straszą "stracisz go", "czas ucieka" itp, no ale co ja mam zrobić...
Gadanie ...
Jesteś dobrą matką,targają Tobą wątpliwości... Przykro mi,ale nie pozbędziesz się ich nigdy... Nie znajdziesz również gotowej recepty ani odpowiedzi na swoje rozterki.Taka nie istnieje!!!
Piszesz,ze Twój syn ma 13 lat,to bardzo trudny wiek... Zależy zresztą od predyspozycji dziecka,ale naprawdę jest im ciężko.Ta nowa reforma,gimnazja to nic dobrego.Dziecko potrzebuje stabilizacji,tutaj nie ma wątpliwości. W dodatku chłopak jest wychowywany przez "byłego" męża.Domyślam się,że relacje nie są dobre między Wami. Jeśli zatem słyszysz od bliskich (piszesz "wszyscy mnie straszą" ) to proszę nie bagatelizuj sprawy. wiem,że łatwo jest gadać,ale...
Powiem tak: mój zięć też jest tzw. "eurosierotą". Wychowywany był w pełnej rodzinie z tym,że rodzice co kilka miesięcy wyjeżdżali do pracy,zresztą tak jest do dziś.Z czasem On sam zaczął pracować w tej firmie. Tu w Polsce był wychowywany przez cudowną babcię a na wakacje zwiedzał z rodzicami kraje Beneluksu,nie brakowało im (siostrze) "ptasiego mleka",skończyli w Polsce studia . Rok temu, kiedy po kilku tygodniach urlopu zamykał za sobą drzwi i patrzył na swoją córeczkę (wtedy miała 1,5 roku) już podjął decyzję. Pozamykał swoje sprawy w firmie i wrócił do Polski. Nie żałuje swej decyzji,chociaż ciężko pracuje i jest cały tydzień poza domem to kiedy wraca moja wnusia już czeka na niego i żona również.
Przykładów mogę mnożyć,są dobre,ale są i złe. Jak chociażby córka mojej koleżanki,już osoba dorosła,mężatka i matka dzieciom-odrzuciła prezent od swojej matki,na który ta ciężko harowała jeżdżąc przez wiele lat do opieki. A co się nasłuchałam od tej dziewczyny,jak jej było przykro,chociaż zostawała z kochającym ojcem. Nie pomogły żadne argumenty... no cóż,tutaj nie ma relacji matka - córka jest tylko tato-córka. I wcale nie była "buntowana" przez ojca,wręcz przeciwnie...
Kolejny zły przykład:syn mojej koleżanki,wtedy lat 19,również został pod opieką "byłego",nie było wtedy Skype,nie było telefonów komórkowych,zrobił coś głupiego,strasznie głupiego. Odsiedział już wyrok,ale po opuszczeniu więzienia rzadko widuje się z matką.Ona zresztą też niechętnie już wraca do Polski,woli być przy obcych ludziach.Tam czuje się nadal potrzebna a tu...
Ale Ty znasz swoje dziecko,wiesz czego oczekuje... słuchaj Go i niczego nie bagatelizuj !!! Pozdrawiam !!!
Offline
Ach, czasem rodzice są cały czas z dziećmi i też jest różnie. Są różni ludzie i różne charaktery.
Czasem jest więcej dzieci i z jednym są problemy a z innymi nie, mimo, że rodzice byli w domu i tak samo próbowali je wychować.
Często, gdy z dzieckiem jest problem, a któregoś rodzica nie ma w domu, to próbuje się zrzucić winę /matka, ojciec gonią za pieniędzmi, a dziećmi nie ma się kto zając/.
Offline
andrea napisał:
Ach, czasem rodzice są cały czas z dziećmi i też jest różnie. Są różni ludzie i różne charaktery.
Czasem jest więcej dzieci i z jednym są problemy a z innymi nie, mimo, że rodzice byli w domu i tak samo próbowali je wychować.
Często, gdy z dzieckiem jest problem, a któregoś rodzica nie ma w domu, to próbuje się zrzucić winę /matka, ojciec gonią za pieniędzmi, a dziećmi nie ma się kto zając/.
Tak,masz rację... ,ale nie da się jednakowo wychować dzieci. Mam ich czworo,każde z nich jest inne,do każdego trafia inny argument,ech co tam dużo gadać. Z racji tego,że między moimi dziećmi jest duża rozpiętość wieku,dane mi było przechodzić i etap "gimnazjum" w tym naszpikowanym mediami wieku. Ciężko znoszą dzieci ten okres a jeszcze jak nie daj Boże nie mają wsparcia ... Każde dziecko to człowiek indywidualny, do każdego trzeba użyć innego "klucza". Jedne potrafią się otworzyć przed rodzicami inne nie.Szkoły już nie są bezpieczne. W każdej są narkotyki, uczniowie wnoszą coś mocniejszego,no cóż eksperymentują i nic w tym dziwnego... Nauczyciele tak naprawdę nie dysponują żadną "bronią". Mówiąc o mediach... Właśnie niedawno dowiedziałam się jakie esemesy dostają dzieci,niestety często z pogróżkami. No tak głównie od swych rówieśników,ale jeśli myślicie,że łatwo namierzyć takiego to nic bardziej mylnego.Kupują startera np.za piątkę,kartę potem wyrzucają i...parę miesięcy temu dziewczyna z klasy mego syna nałykała się tabletek w ubikacji.Odratowano ją a przy okazji wyszły inne sprawy... Często dzieci nie przyznają się do tego,że są napastowane,poniżane,szykanowane... i bardzo podatne na wpływy innych.
Jak pisałam wyżej,nie ma złotego środka na wychowanie,ważne,aby po latach móc sobie powiedzieć :ja ze swej strony zrobiłam wszystko co do mnie należało a w każdym razie próbowałam... Pogoń za pieniędzmi,powiadasz... Rachunki trzeba płacić,jeśli dziecko rozumie to,że pracujesz aby opłacić faktury,czynsz,móc włożyć co do garnka,ubrać siebie i dziecko,kupić podręczniki, etc.. to wszystko w porządku,ale jeśli nie... mogą pojawić się problemy.
Offline
ALEX52 napisał:
Yagga66 napisał:
Dzięki, mój ma 13 lat skończone w styczniu, został z byłym mężem, mieszkaja w naszym wspólnym domu, ktory spłacam po rozwodzie, chce go zostawić dla syna.
Codziennie rozmawiamy i przez telefon i na Skype, w domu jestem srednio co 6-8 tygodni na okolo 3-4.
Dziekuję, pozdrawiam, dałaś mi trochę nadziei ;)Naprawde sie nie martw syn napewno rozumie ze musisz pracowac ,no i z tego co widze to jestes czesto w domu ja mialam inna sytuacje bylo za daleko bo ponad dwa tys kilometrow ,a corka wyrosla na madra i zaradna osobe bo miala dobrych opiekunow,twoj syn ma przy sobie ojca.Glowa do gory bedzie dobrze.Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki, tak właśnie chcę myśleć, bo nie chę sprzedawać domu, gdzie niby pójde mieszkać jak całe zycie tam mieszkałam i tam chce sobie umrzeć, na swoim ogrodzie, pod czereśnią ... poza tym, wrócić do Polski i co.... gdzie iść.
Chyba, że jak Irmina z reklamy funduszy europejskich program 50+ "wymyśliłam sobie, że zostanę instruktorką fitness i UDAŁO SIĘ " - szeroka panorama usmiechu Irminy.... Według tego, powinnam zacząc latac szybowcem.
www
Offline
Zostawiłam córkę jak miała 12 lat z początku było wszystko ok pilnowała jej moja przyjaciółka .Kłopoty zaczęły się jak poszła do gimnazjum -wiadomo nowe towarzystwo papierosy po czasie przyznała mi się że próbowała też jakiś tam narkotyków ale stwierdziła-dzięki Bogu -że to nie dla niej w tym czasie była z moimi rodzicami dla których wnusia to było oczko w głowie Dzwoniłam do nauczycielki co 2 tygodnie i ciągle było wszystko w porządku ostatni telefon do pani aby umówić się już na spotkanie był szokiem okazało się że moja córka od półtora miesiąca nie chodziła do szkoły -z domu wychodziła normalnie z kanapkami i spakowana- no i zaczęło się najpierw na pierwszy ogień oskarżenia wobec mnie co ze mnie za matka pózniej kurator sąd i moje dziecko wylądowało w rodzinie zastępczej na szczęście w tej samej miejscowości w której mieszkamy przestałam jezdzic do DE ale za co żyć z czego płacić alimenty i tak dalej....wię nie było innego wyjścia jak znowu się spakować i jechać-córka nie rozmawiała ze mną przez prawie pół roku a ja i tak do niej wydzwaniałam pisałam sms-y Trafiła mi się dobra stela i PD zaprosił moją córkę do siebie na wakacje przez pierwszych parę dni żeśmy obie zgrywały się przed sobą w końcu nie wytrzymała i zaczęłam rozmowę o całe sytuacji przez te 2 tygodnie jak była u mnie bardzo dużo sobie wyjaśniłyśmy ale rozmawiałam z nią jak z dorosłą osobą miała wtedy 16 lat -wiadomo nie od razu było pięknie i kolorowo ale krok po kroku zaczęłyśmy się siebie na nowo poznawać W rodzinie zastępczej byłaprawie 2 lata i to też ją bardzo dużo nauczyło jak i mnie teraz ma już 19 lat jest sama w domu i co najważniejsze od tamtej pory jesteśmy wobec siebie szczere:) Aby nauczyć się rozmawiać z córką poszłam na kurs organizowany przez jej szkołę "Jak rozmawiać z dziecmi żeby nas słuchały i jak słuchać co dzieci do nas mówią" Pozdrawiam wszystkie opiekunki
Offline
Yagga66 napisał:
ALEX52 napisał:
Yagga66 napisał:
Dzięki, mój ma 13 lat skończone w styczniu, został z byłym mężem, mieszkaja w naszym wspólnym domu, ktory spłacam po rozwodzie, chce go zostawić dla syna.
Codziennie rozmawiamy i przez telefon i na Skype, w domu jestem srednio co 6-8 tygodni na okolo 3-4.
Dziekuję, pozdrawiam, dałaś mi trochę nadzieiNaprawde sie nie martw syn napewno rozumie ze musisz pracowac ,no i z tego co widze to jestes czesto w domu ja mialam inna sytuacje bylo za daleko bo ponad dwa tys kilometrow ,a corka wyrosla na madra i zaradna osobe bo miala dobrych opiekunow,twoj syn ma przy sobie ojca.Glowa do gory bedzie dobrze.Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki, tak właśnie chcę myśleć, bo nie chę sprzedawać domu, gdzie niby pójde mieszkać jak całe zycie tam mieszkałam i tam chce sobie umrzeć, na swoim ogrodzie, pod czereśnią ... poza tym, wrócić do Polski i co.... gdzie iść.
Chyba, że jak Irmina z reklamy funduszy europejskich program 50+ "wymyśliłam sobie, że zostanę instruktorką fitness i UDAŁO SIĘ " - szeroka panorama usmiechu Irminy.... Według tego, powinnam zacząc latac szybowcem.
www
. Yagga zobacz film Pod sloncem Toskanii,to jakby historia podobna do Twojej.Chyba na zalukaj.tv jest i na youtube wersja angielska.Budujacy film i watek polski.Polecam Wszystkim.
Offline
beata1970 napisał:
Zostawiłam córkę jak miała 12 lat z początku było wszystko ok pilnowała jej moja przyjaciółka .Kłopoty zaczęły się jak poszła do gimnazjum -wiadomo nowe towarzystwo papierosy po czasie przyznała mi się że próbowała też jakiś tam narkotyków ale stwierdziła-dzięki Bogu -że to nie dla niej w tym czasie była z moimi rodzicami dla których wnusia to było oczko w głowie Dzwoniłam do nauczycielki co 2 tygodnie i ciągle było wszystko w porządku ostatni telefon do pani aby umówić się już na spotkanie był szokiem okazało się że moja córka od półtora miesiąca nie chodziła do szkoły -z domu wychodziła normalnie z kanapkami i spakowana- no i zaczęło się najpierw na pierwszy ogień oskarżenia wobec mnie co ze mnie za matka pózniej kurator sąd i moje dziecko wylądowało w rodzinie zastępczej na szczęście w tej samej miejscowości w której mieszkamy przestałam jezdzic do DE ale za co żyć z czego płacić alimenty i tak dalej....wię nie było innego wyjścia jak znowu się spakować i jechać-córka nie rozmawiała ze mną przez prawie pół roku a ja i tak do niej wydzwaniałam pisałam sms-y Trafiła mi się dobra stela i PD zaprosił moją córkę do siebie na wakacje przez pierwszych parę dni żeśmy obie zgrywały się przed sobą w końcu nie wytrzymała i zaczęłam rozmowę o całe sytuacji przez te 2 tygodnie jak była u mnie bardzo dużo sobie wyjaśniłyśmy ale rozmawiałam z nią jak z dorosłą osobą miała wtedy 16 lat -wiadomo nie od razu było pięknie i kolorowo ale krok po kroku zaczęłyśmy się siebie na nowo poznawać W rodzinie zastępczej byłaprawie 2 lata i to też ją bardzo dużo nauczyło jak i mnie teraz ma już 19 lat jest sama w domu i co najważniejsze od tamtej pory jesteśmy wobec siebie szczere:) Aby nauczyć się rozmawiać z córką poszłam na kurs organizowany przez jej szkołę "Jak rozmawiać z dziecmi żeby nas słuchały i jak słuchać co dzieci do nas mówią" Pozdrawiam wszystkie opiekunki
Beato, aż mi się "pobeczało". Dobrze, że już Twoja córka wyrosła z najgłupszych lat. Ja też kiedyś zostawiłam dzieci. Z ojcem, czyli moim mężem.
Dziś jestem z nich dumna. Mają swoje rodziny i pozycję w życiu. Jeśli musiałabym dziś "zamknąć oczy", to zrobię to ze spokojem o ich byt, ale też nie było łatwo.
Czasem żałowałam, że tak było jak było. Stało się. Szkoda, że tułamy się po świecie, zamiast cieszyć się rodziną i być z nią. Rodzina w całości funkcjonuje lepiej.
Patrząc teraz już na dorosłe dzieci i wnuki a także na inne rodziny mogę odważyć się powiedzieć, że dzieciaki mając pełne rodziny i na miejscu też sprawiają różne kłopoty, a nie rzadko jest tak że z dobrobytu się też w głowach przewraca, może nawet więcej jak z biedy.
Ostatnio edytowany przez amelia (2014-06-13 22:39:59)
Offline
amelia napisał:
beata1970 napisał:
Zostawiłam córkę jak miała 12 lat z początku było wszystko ok pilnowała jej moja przyjaciółka .Kłopoty zaczęły się jak poszła do gimnazjum -wiadomo nowe towarzystwo papierosy po czasie przyznała mi się że próbowała też jakiś tam narkotyków ale stwierdziła-dzięki Bogu -że to nie dla niej w tym czasie była z moimi rodzicami dla których wnusia to było oczko w głowie Dzwoniłam do nauczycielki co 2 tygodnie i ciągle było wszystko w porządku ostatni telefon do pani aby umówić się już na spotkanie był szokiem okazało się że moja córka od półtora miesiąca nie chodziła do szkoły -z domu wychodziła normalnie z kanapkami i spakowana- no i zaczęło się najpierw na pierwszy ogień oskarżenia wobec mnie co ze mnie za matka pózniej kurator sąd i moje dziecko wylądowało w rodzinie zastępczej na szczęście w tej samej miejscowości w której mieszkamy przestałam jezdzic do DE ale za co żyć z czego płacić alimenty i tak dalej....wię nie było innego wyjścia jak znowu się spakować i jechać-córka nie rozmawiała ze mną przez prawie pół roku a ja i tak do niej wydzwaniałam pisałam sms-y Trafiła mi się dobra stela i PD zaprosił moją córkę do siebie na wakacje przez pierwszych parę dni żeśmy obie zgrywały się przed sobą w końcu nie wytrzymała i zaczęłam rozmowę o całe sytuacji przez te 2 tygodnie jak była u mnie bardzo dużo sobie wyjaśniłyśmy ale rozmawiałam z nią jak z dorosłą osobą miała wtedy 16 lat -wiadomo nie od razu było pięknie i kolorowo ale krok po kroku zaczęłyśmy się siebie na nowo poznawać W rodzinie zastępczej byłaprawie 2 lata i to też ją bardzo dużo nauczyło jak i mnie teraz ma już 19 lat jest sama w domu i co najważniejsze od tamtej pory jesteśmy wobec siebie szczere:) Aby nauczyć się rozmawiać z córką poszłam na kurs organizowany przez jej szkołę "Jak rozmawiać z dziecmi żeby nas słuchały i jak słuchać co dzieci do nas mówią" Pozdrawiam wszystkie opiekunki
Beato, aż mi się "pobeczało". Dobrze, że już Twoja córka wyrosła z najgłupszych lat. Ja też kiedyś zostawiłam dzieci. Z ojcem, czyli moim mężem.
Dziś jestem z nich dumna. Mają swoje rodziny i pozycję w życiu. Jeśli musiałabym dziś "zamknąć oczy", to zrobię to ze spokojem o ich byt, ale też nie było łatwo.
Czasem żałowałam, że tak było jak było. Stało się. Szkoda, że tułamy się po świecie, zamiast cieszyć się rodziną i być z nią. Rodzina w całości funkcjonuje lepiej.
Patrząc teraz już na dorosłe dzieci i wnuki a także na inne rodziny mogę odważyć się powiedzieć, że dzieciaki mając pełne rodziny i na miejscu też sprawiają różne kłopoty, a nie rzadko jest tak że z dobrobytu się też w głowach przewraca, może nawet więcej jak z biedy.
Tak Amelio masz racje tez zostawilam najmlodsza corke pod opieka starszej bylam po rozwodzie ,ale nie to ze nie zaluje bo zaluje bardzo ze nie bylam kiedy ona dojrzewala ,ale miala madra starsza a wlasciwie dwie starsze siostry ktore dobrze sie nia opiekowaly ,teraz studiuje na cale szczescie nie zainteresowala sie zadnymi narkotykami ani alkoholem i papierosami choc ja pale,mamy ze soba bardzo dobry kontakt ,w koncu urodzila sie w Wigilie w moje imieniny .
Offline
Mój syn mieszka ze swoim ojcem czyli moim byłym.
Spłacę go mniej więcej za dwa lata, byc może będę jeździć do opieki nadal, zobaczymy, ale rzadziej, wystarczyoby mi na normalne życie, gdybym miesiąc spędzała w UK a potem dwa miesiące w Polsce. Wtedy spokojnie zyjemy.
Tak czy siak, jestem w Polsce dość często.
Syn ma kolegów, ale to indywidualista, komputerowiec, często woli siedzieć przed kompem niz chodzić z kolegami. Nudzą go i irytują.
Sam siedzi i instaluje rózne programy, testuje karty graficzne, dużo rysuje. Chyba grafika komputerowa to bedzie coś dla niego. Gimnazujm ma małe, osobne nie połaczone z liceum ani podstawówką, blisko domu. Mysłałam, żeby go zabrać do Anglii, ale tutaj jest o wiele gorzej, szkoły to molochy z 1000 lub więcej dzieci, pełno imigrantów, Somalijczycy np chodzą z nożami, to dzieci które były świadkami mordów i tortur. To tutaj jest niebezpiecznie, mozna oberwac za akcent lub bycie innym.
Tak narzekamy na te komputery,ale często wolę gdy siedzi przed nim, niż gdzieś łązi, bo wteyd nie wiem gdzie jest, a tak jest w domu i się nie włóczy.
W Polsce jest u siebie, chciałabym zeby skończył tam gimnazjum a szkołę średnią ewentualnie robił w UK, być może w internacie.
Ostatnio edytowany przez Yagga66 (2014-06-14 11:14:22)
Offline
Amelio nie chciałam żeby ktokolwiek" beczał ":)Ot po prostu w skrócie moja historia i mojej córki inne dziewczyny też nie mają lekko a ja miałam to szczęście w nieszczęściu że można było jeszcze jakoś zaradzić szaleństwom mojej córki chociaż serce bolało .Pozdrawiam
Offline
beata1970 napisał:
Amelio nie chciałam żeby ktokolwiek" beczał ":)Ot po prostu w skrócie moja historia i mojej córki inne dziewczyny też nie mają lekko a ja miałam to szczęście w nieszczęściu że można było jeszcze jakoś zaradzić szaleństwom mojej córki chociaż serce bolało .Pozdrawiam
W pełni Cię rozumiem i gratuluję! Robiłaś co mogłaś i udało się!
Offline
Reklama
Strony: 1
Gdzie szukacie ofert pracy w opiece w Polsce? - A z ciekawości.... bo wiem, że marne pieniądze (tak czytam co piszecie), ale gdzie można szukać ewentualnie ofert pracy przy opiece w Polsce? Jakieś agencje mają też takie oferty? Bo wiadomo, że czasem jeśli nie słaby język, to trzymają nas w kraju inne rzeczy (dzieci, sprawy rodzinne, choroby wśród najbliższych itd...
Tęsknota za rodziną w Polsce - jak sobie poradzić ? - Tęsknota za rodziną to chyba największa bolączka opiekunek. Wyjeżdzamy czasem nawet na kilka miesięcy za granicę i możemy w tym czasie zapomnieć o zobaczeniu naszych bliskich na żywo, spotkaniu się z nimi...
Czy warto pracować jako opiekunka osób starszych w Polsce ? - Właśnie czy warto? Zarobki są jakie są, żenująco niskie, to fakt. Ale pewnie jak ktoś ma powołanie to tej pracy, to nawet w Polsce satysfakcje zdobędą...
Doświadczenie zdobyte w Polsce ma znaczenie dla rodziny niemieckiej? - Witam, znam dobrze język niemiecki, ale nie mam doświadczenia w Niemczech. Niestety nie mogę znaleźć pracy na terenie Niemiec, bo ponoć mam kiepskie doświadczenie...
praca opiekunki u prywatnej rodziny w polsce - witam, ofert pracy w opiece jest dużo - jednakże te najczęściej dotyczą pracy w opiece socjalnej. a jak sądzicie, jak popularne są oferty pracy prywatne? tzn aby u jakiejś polskiej rodziny prcować? ja niby nie słyszałam o ty, jednaże widziałąm, jak ostatnio mężczyzna przyprowadził babunię do kościoła - 100% pewności, że to jej opiekun był...